Wuhan… To tam się wszystko zaczęło. Liczące 11 milionów mieszkańców miasto w Chinach, od tygodni odcięte od świata.
Zamknięte, by powstrzymać rozprzestrzeniania się wirusa. Jak wiemy – nie udało się to.
Koronawirus pojawia się w kolejnych krajach, miastach, jest coraz bliżej nas. Codziennie dochodzą nowe informacje o podejrzeniu zachorowania – Warszawa, Kraków, Gdańsk, Bydgoszcz, Koszalin, Poznań. Na szczęście jednak brak jeszcze zgonów. Jak będzie dalej? Czy kolejne metropolie na świecie podzielą los Wuhan?
Jak wygląda życie w zamkniętym mieście ? Przekonajcie się sami. Wyłączcie światło. Wrzućcie full screen. Załóżcie słuchawki.
Przerażające krzyki, rodem z filmów grozy. Ludzie na skraju wytrzymałości, zamknięci w czterech ścianach, ze świadomością, że każdy dzień następny dzień może przynieść atak choroby.
Te krzyki to jednak nie strach, nie przerażenie. To nadzieja.
Nocą, gdy Wuhan wygasa, mieszkańcy krzyczą, by dodać sobie otuchy. By pokazać, że nadal mają siłę. Że walczą.
To bowiem znaczy, niosące się przez mrok miasta, 'jiāyóu’ – „damy radę”.
Wuhan, jiayou!