Ta historia wydarzyła się naprawdę i gdyby powstał o tym film, pewnie nikt nie uwierzyłby, że mogłaby mieć miejsce. Pięciu płatnych zabójców, jeden zleceniodawca- biznesmen, cel: człowiek, który wysuwał roszczenia wobec firmy, stawka początkowa: ponad milion złotych. Niezrozumiały ciąg zdarzeń, chęć zysku bez brudzenia rąk krwią i wielkie pieniądze w tle, a do tego handel ludzkim życiem, scenariusz na porządny film akcji gotowy! Każdy z zabójców próbował przechytrzyć kolejnego, a ostatni rozegrał to po mistrzowsku. Finał sprawy jest równie zaskakujący.
Wydarzenia sięgają 2013 roku i rozgrywają się w Chinach. Biznesmen Tai Youhui, aby nie płacić odszkodowania, zwrócił się do płatnego zabójcy, był nim Xi Guangan. Wen, człowiek, który wysuwał roszczenia wobec firmy, miał zostać zlikwidowany. Stawka zlecenia to 2 mln yuanów, w przeliczeniu na złotówki, to ponad 1 mln złotych. Guang postanowił zarobić, ale mieć czyste ręce. Nawiązał kontakt z Mo Tianxiangiem, człowiekiem, który również na zlecenie wykonywał egzekucje i przekazał mu nowy cel, ale stawkę uszczuplił. I to znacznie, bo o połowę. W tym samym czasie podniósł jeszcze stawkę u zleceniodawcy o kolejny milion yuanów, co oznaczało dla niego trzy miliony.
Tianxiang wpadł na ten sam pomysł, co jego poprzednik, przekazał zlecenie dalej. Na wykonanie egzekucji zgodził się Yang Kangsheng. Oczywiście Tianxiang coś z puli postanowił zostawić dla siebie i zaproponował 770 tys. yuanów, ale żeby było ciekawiej płatne w dwóch ratach, przed i po zabójstwie. Przed wykonaniem zlecenia miał zapłacić tylko 270 tys. yuanów. Kangsheng znalazł w środowisku chętnego do likwidacji celu za 700 tys. yuanów, ale przed miał zapłacić tylko 200 tys. yuanów. Czwarty płatny zabójca, Yang Guangsheng, również nie zamierzał zbrudzić rąk krwią i wynajął Ling’a Xiansi. Ten swoją pracę miał wykonać już tylko za 100 tys. yuanów, czyli ok 55 tys. zł.
